Zwykle najgorsza opcja dla konsumenta to taka, że widzi produkt, którym jest zainteresowany, ale z uwagi na brak funduszy, nie jest w stanie go kupić. Dziś ten problem łączy się z innym, głębszym. A widać to zwłaszcza w motoryzacji, a konkretniej na rynku nowych samochodów. Nawet jeśli udało się jakimś cudem sfinansować wymarzony samochód i tak go nie dostaniesz, a jeśli już to najwcześniej za pół roku i to drożej niż dziś.
Kilka ostatnich lat pozwoliło nam przyzwyczaić się do ciągłych podwyżek na rynku nowych samochodów. Jednak pandemia i bliskość konfliktu zbrojnego powiększyła ten problem. Średnia cena nowego samochodu w sierpniu 2022 roku wyniosła 156,6 tysięcy złotych i była aż o 13,9 procent wyższa niż w sierpniu roku ubiegłego. Z raportu „MotoBarometr 2022” jasno wynika, że w ciągu najbliższych 12 miesięcy ceny nowych samochodów mogą wzrosnąć o kolejne 20 procent.
Kupujemy mniej, bo na mniej nas stać
UCE Research i Proxy.cloud przeprowadziły analizę około 1700 salonów, co pozwoliło im stwierdzić, że liczba unikalnych klientów spadła w sektorze ekonomicznym o ponad 24 procent, a w sektorze premium o 5 procent. Nietrudno wysnuć wniosek, że ci, których jeszcze niedawno stać było na zakup samochodu klasy średniej, teraz zrezygnują z zakupu. Ci, których stać na droższy samochód rzadziej – nawet w kryzysie – decydują się na nowy pojazd. Inflacja nie obniża więc w równym stopniu możliwości zakupowych osób, które stać na SLS`a, jak tych, którzy mogliby stać się właścicielami nowego Golfa. W tej sytuacji spadek sprzedaży na rynku nowych samochodów będzie bardzo widoczny, w końcu klasa ekonomiczna to aż 83 procent całego rynku!
Nie tylko osobówek sprzedaje się mniej
Powszechnie wiadomo, że przedsiębiorcy myślą o przyszłości bez optymizmu. Widać to po chociażby po odczycie Miesięcznego Indeksu Koniunktury (MIK) Polskiego Instytutu Ekonomicznego i Banku Gospodarstwa Krajowego. Poziomem neutralnym tego odczytu jest 100 punktów, tymczasem we wrześniu mieliśmy do czynienia z wynikiem na poziomie 94,1 pkt. Przedsiębiorcy w związku z tym gotowi są przede wszystkim rezygnować z usług firm zewnętrznych (84proc.), ale w ramach oszczędności chcą również obniżyć jakość swoich usług, zaplanować zwolnienia i uciąć koszty. Te ostatnie oznaczają również odsunięcie w czasie zakupu pojazdów. Wiele mówi tu opinia prezesa Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego – Jakuba Farysia, który mówi, że spadek o prawie 16 procent w segmencie pojazdów kupowanych przez przedsiębiorstwa potwierdza kiepskie opinie o przyszłości panujące wśród osób prowadzących działalność gospodarczą.
Ekoentuzjaści w ambiwalentnych nastrojach
Entuzjastów napędów alternatywnych na pewno ucieszył fakt, że wzrost liczby samochodów w pełni elektrycznych wynosi obecnie ponad 143 procent. Jednak rynek nawet jeśli mógłby przyjąć więcej samochodów z napędami elektrycznymi w Polsce nadal brak infrastruktury do ładowania. Co prawda w 2022 roku został uruchomiony nowy program rządowego wsparcia na zakup i instalację publicznych i przydomowych ładowarek, ale w dużych miastach nadal w większości nie ma opcji, by samochody mogły być ładowane w garażach poziemnych.
Chwilowe wzrosty mogą być mylące
We wrześniu tego roku niespodziewanie sprzedaż nowych samochodów była nieco lepsza niż rok temu, ale w kontekście całego roku i tak rynek nowych samochodów wygląda kiepsko. Wrześniowe wyniki sprzedaży aut z salonów są o ponad 5,5 procent lepsze od zeszłorocznych. Warto pamiętać jednak, że to pierwszy od 14 miesięcy wzrost sprzedaży i nie musi, a nawet nie zwiastuje szokujących zmian, a raczej tylko efekt złożonych jakiś czas temu zamówień.
Rosnące ceny, brak komponentów, niepewność wobec przyszłości – to wszystko powody, dla których nasze używane samochody będą nadal trzymać dobre ceny. Zatem dbajmy o nie, by służyły nam jak najdłużej!